Wish that I could stay forever this young
Not afraid to close my eyes
Life's the game made for everyone
And love is the prize
Niall's POV
Niall's POV
Obudziłem się naprawdę wczesnym porankiem i dopiero wtedy uświadomiłem sobie co tak naprawdę narobiłem. Otworzyłem szerzej oczy i wyskoczyłem jak oparzony z łózka. Jaki ja byłem głupi zostawiając Ash samą w obcym domu z dwoma, w sumie kompletnie obcymi facetami?! Czym ja się wczoraj kierowałem?! Ubrałem swoje spodnie i z jakąś koszulką zbiegłe na parter, wciągając ją po drodze. Złapałem za klamkę, która nie chciała ustąpić. Zmarszczyłem swoje brwi zaskoczony. Dopiero po jakiejś minucie przypomniałem sobie, że zamknąłem drzwi na klucz. Dla zwykłego bezpieczeństwa. Wszedłem do kuchni, skąd zabrałem klucze i ponownie wszedłem na korytarz. Włożyłem klucz do zamka, przekręciłem w lewą stronę, a kiedy tylko drzwiczki ustąpiły, wybiegłem z domu. Już po kilku sekundach stałem po drugiej stronie drogi. Przeczesałem swoje włosy i mocno zapukałem w drewnianą płytę domu Louis'a i Zayn'a. Nie było żadnego znaku. Dopiero po kilku próbach drzwi zaczęły ustępować, a w nich pojawił się sam domownik -Louis. Przejechałem po nim wzrokiem. Chłopak był kompletnie zaspany, Jego oczy były ledwo otworzone, a na głowie wcześniej ułożony fryzura została zastąpiona nieładem włosów, które co chwilę przeczesywał. Uporczywie mlaskał ustami, chyba mając nadzieję że dzięki temu się rozbudzi.
-Co tam Niall? -Dziwne, że mnie rozpoznał. Jeżeli brać pod uwagę Jego ledwo rozwarte powieki, to mogę spokojnie powiedzieć, że mnie nie widzi.
-Przyszedłem po Ashley. -Powiedziałem stanowczym głosem i przepchałem się obok chłopaka, w drzwiach. Spojrzałem na zegarek, który znajdował się najbliżej mojego ciała. Wskazywał on godzinę szóstą. Głośno westchnąłem, po czym obróciłem się na pięcie o 180 stopni tylko po to by zobaczyć jak Louis ociężale zamyka drzwi.
-Ona śpi... -Miał coś jeszcze "burknąć" ale u przerwałem.
-To bardzo dobrze, że śpi. W którym jest pokoju? -Zapytałem unosząc jedną brew do góry.
-Podajże, w trzecim po prawej stronie. -Pokiwałem mu tylko głową, na znak że dziękuję i udałem się schodami na piętro. Dokładnie odliczyłem troje drzwi, po prawej stronie, a kiedy tylko stanąłem przed odpowiednimi, wszedłem do środka, nawet nie zważając na to by zapukać. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Widząc jak Ashley spokojnie śpi na dość dużym łóżku, odetchnąłem z ulgą. Szybkim, ale pewnym krokiem podszedłem do niej. Powolnymi ruchami najpierw wyciągnąłem jej ciepłe ciało spod kołdry, a potem ułożyłem ją na swoich ramionach, dokładnie tak jak noszą mężowie swoje żony. Wolnym krokiem wyszedłem z pokoju, a zaraz potem zszedłem schodami na parter. Tam zobaczyłem Louis'a, który spał na stojąco, opierając się o framugę drzwi wejściowych. Poklepałem go po ramieniu na co ten zaczął się rzucać i przedziwnie piszczeć, co przypominało typowy pisk kobiet, które przestraszą się pająka. Cicho się zaśmiałem, jednak zaraz uciszyłem chłopaka. Szatyn znów zaczął mlaska swoimi ustami, na co ja się skrzywiłem. To było naprawdę denerwujące.
-Dobranoc. -Powiedziałem i wyszedłem z domu dwóch wariatów. Jednego, któremu nie schodzi uśmiech z twarzy i drugiego, który ukrywa zbyt wiele tajemnic.
-Niall? Co Ty robisz? -Usłyszałem głos mojej siostry na co kompletnie zdrętwiałem. Oczywiście, mogłem się domyśleć że Ashley przez pisk Louis'a może się obudzić, ale tego niestety nie zrobiłem. Miałem dwa wybory: albo powiedzieć jej po prostu prawdę, albo zmyślić jakąś bajeczkę. Muszę się do czegoś przyznać: Jestem naprawdę kiepskim kłamcą. Dlatego też jestem pewien, że gdybym okłamał swoją siostrę, to ona zareagowała by tak jak zawsze. Czyli marszczyłaby swoje brwi, usta wykrzywiłaby w dziwnym grymasie, a na sam koniec zaczęłaby krzyczeć. Po dość krótkim namyśle, stwierdziłem że jednak nie chcę oglądać jej miny.
-No, bo... -Zacząłem się jąkać, po raz ostatni analizując czy może jednak jej nie okłamać.
-Postaw mnie na ziemi. -Postąpiłem tak jak nakazała i postawiłem ją bosymi stopami na ziemi. -A teraz kochany bracie, proszę wysłów się i powiedz mi dlaczego obudziłam się na podwórzu, przed domem Louis'a i Zayn'a, jak mniemam o bardzo wczesnej godzinie, zamiast w swoim ciepłym łóżku pod dachem budynku, który mieści się po drugiej stronie drogi? -Ashley spojrzała na mnie, dziurawiącym wzrokiem, wyczekując jakiejś ludzkiej odpowiedzi. Wziąłem głęboki oddech.
-Wczoraj kiedy oglądaliśmy film Ty zasnąłem. Chciałem Cię obudzić, ale Louis stwierdził, że zbyt słodko spisz żeby się budzić. -Zrobiłem krótką pauzę. -Wymyślił, że możesz spać u nich. Zaniosłem Cię do któregoż z pokoi, a sam wróciłem do domu i poszedłem spać. -Specjalnie ominąłem wątek z Zayn'em, ponieważ nie wiedziałem jak dziewczyna zareaguje. -Obudziłem się dzisiaj i stwierdziłem, że muszę po ciebie iść. Bałem się Twojej reakcji na to jak zobaczysz, że jesteś w domu z dwoma w sumie obcymi facetami. -Przerwałem widząc jak dziewczyna podchodzi do mnie i przytula się. Objąłem ją ramionami zaskoczony. Spodziewałem się różnych reakcji, jednak taka kompletnie nie wchodziła w grę.
-Mój braciszek się o mnie martwił. -Powiedziała zduszonym głosem. -Dziękuję, że przyszedłeś. -Odsunęła głowę od mojej klatki piersiowej, a ja na jej twarzy uśmiałem uśmiech. -Kocham Cię, bracie. -Cmoknąłem ją w czoło. Może tak własnie matka całuje swoje dziecko, ale dla mnie Ashley zawsze będzie moją małą, młodszą o kilka miesięcy siostrą.
-Ja Ciebie też kocham siostrzyczko. -Odwzajemniłem jej lekki uśmiech. -To może chodźmy już do domu. -Powiedziałem. Brunetka mi przytaknęła, po czym zawiesiła swoje ręce na mojej szyi. tym gestem oznajmiła mi, że jest jej zimno w stopy. Zaśmiałem się pod nosem i wziąłem ją na ręce. Przeszedłem przez ulicę.
-Mam wspaniałego brata.
-A ja wspaniałą siostrę. -Oznajmiłem jej wchodząc do domu. Zamknąłem za sobą drzwi. -Ne wiem jak Ty, ale ja idę spać. -Bąknąłem, ziewając.
-Masz rację, też idę. -Postawiłem dziewczynę na podłodze. Udała się w stronę schodów, zaś ja skręciłem w lewo tylko po to by trafić do kuchni. Zgłodniałem. Po zjedzonym posiłku, z pełnym brzuchem udałem się do swojej sypialni. Tam położyłem się na łóżku i odpłynąłem w Krainę Morfeusza.
Ashley's POV
No i kto by pomyślał, że mój brat się tak o mnie martwi? Kiedy jeszcze byłam młodsza, a sama trafiłam do domu Horan'ów, to szczerze myślałem, że mnie będzie nienawidzić. Myślałem tak, a on miał kompletnie przeciwne zamiary. Chciał się ze mną "zaprzyjaźnić". Próbował wielu sposobów, jednak ja go po prostu odstraszałam. Wszystko wyjaśniło się dopiero gdy porozmawialiśmy na poważnie. Co prawda każde z nas było dzieckiem, ale wytłumaczyliśmy sobie wszystko. Od momentu tejże rozmowy staliśmy się nierozłącznym rodzeństwem. Ja pomagałam mu, jeżeli chodziło o jakąś niezdobytą dziewczynę, a on mi, jeżeli chodziło o rodziców, których szukałam. Był ze mną za każdym razem, gdy miałam ataki strachu, gdy droga którą szukałam rodziców prowadziła do punktu wyjścia, gdy płakałam. Jest to naprawdę wspaniały człowiek. Martwi się o mnie na każdym kroku, tak jakbym była od niego o kila lat młodsza. Może czasami pojawiał się w mniej odpowiednich momentach, ale i tak go kocham. Taki brat to prawdziwy skarb.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc jak skręca w lewą stronę, prosto do kuchni. To, to jest mój, całe życie głodny braciszek Niall. Odwróciłam głowę i ruszyłam schodami do swojej sypialni. Tam przebrałam się i położyłam na łóżku, z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Kilka sekund później zasnęłam, mając nadzieję, że moją głowę nawiedzą piękne sny, nie przesiąknięte żadnym jadem.
.......
Mała dziewczynka, ubrana w ciemną sukienkę, za kolanko i z tak samo małym pluszakiem stoi i czeka na swój "wyrok". Jej długie, ciemne włosy są zaplecione w dwa warkoczyki. W dłoniach mocno ściska swojego małego przyjaciela: Pluszaka o imieniu Tomy. Podchodzi do niej kobieta, która jest zupełnym przeciwieństwem dziecka. Na makówce dorosłej widnieją siwe włosy upięte w wysoki kok, z którego nie ma prawa wydostać się żaden kosmyk włosów. Jej twarz jest tak biała jak ziemne ciało trupa. Kobieta podchodzi do małej osóbki. Dzieli je dosłownie dwa metry.
-Ashley, czy możesz mi wytłumaczyć, dlaczego ciągnęłam Megan za warkocz? -Pyta starszy osobnik.
-Nie mogę powiedzieć, Pani McGrath. -Odpowiada dziewczynka kręcąc małą głową, przez co jej długie warkoczyki "latają" na wszystkie strony. Pani McGrath wyciąga narzędzie tortur. Jest to linijka, która ma jakieś 40 centymetrów. Mała Ashley wie, co ją teraz czeka.
-Wystaw ręce do przodu. -Mówi pewnym głosem kobieta, a mały osobnik ponownie zaczyna kręcić głową.
-Nie! Nie! Proszę mnie nie bić!
Czuję jak ktoś potrząsa moim ciałem. Otworzyłam swoje oczy. Moje ramiona tarmosił Niall. Zdenerwowany, a zarazem zmartwiony pozostawił moje ciało w spokoju i usiadł na skraju łóżka. Głośno zaczerpnęłam powietrza. Poczułam jak po moich skroniach spływają małe kropelki potu. Szybko je starłam i usiadłam na materacu. Nie spodziewałam się tego, że przyśni mi się akurat moja dawna opiekunka z domu dziecka. Nawet nie brałam pod uwagę takich snów. Moje oczy się powiększyły, a serce zaczęło szybciej bić.
-Wszystko w porządku? -Zapytał zmartwiony blondyn, wpatrując się we mnie.
-Tak myślę, że tak. -Nic nie było w porządku.
-To był tylko zły sen. -Powiedział tak, jakby chciał przekonać samego siebie.
-Wiem...-Powiedziałam ściszonym głosem, po czym mocno się do niego przytuliłam. Chłopak objął mnie swoimi ramionami mocno przyciskając do klatki piersiowej. Dopiero wtedy poczułam jak w moich oczach zbierają się kompletnie niechciane łzy. Muszę stwierdzić, że jakoś nigdy nie śniłam o moich dawnych opiekunkach z domu dziecka. Wszystkie były naprawdę straszne. Jedyną "wcyhowawczynią" która była naprawdę cudowna była Pani Smith. W domu dziecka, w którym przebywałam były jedynie dwie młode opiekunki: Pani Smith i Pani Shower. Pani Shower była kompletnym przeciwieństwem tej drugiej. Jej włosy zawsze były spięte w wysokiego kucyka, na jej czoło nigdy nie spadały żadne kosmyki jej kruczoczarnych włosów. Zawsze ubrana w spódnicę, która sięgała za kostkę, przypominała jakąś czarownicę. A może był to tylko wymysł mojego małego rozumu?
Blondyn jak zwykle cmoknął mnie w czoło i starł łzy spływające z moich policzków. Pociągnęłam nosem, po czym odsunęłam się od niego i cicho westchnęłam.
-Aż tak głośno krzyczałam, że mnie usłyszałeś? -Zapytałam żartobliwie, aby rozładować negatywne emocje. Chłopak przeczesał swoje włosy. Wyglądał na zakłopotanego.
-Wiem, że może Ci się to nie spodobać, ale wiesz... -Podrapał się w kark, przerywając na chwilę. -Chyba będziemy musieli iść na zakupy... -Szeroko się uśmiechnęłam, po czym z moich ust wyrwał się głośny chichot.
-Zjadłeś wszystko, co mieliśmy w lodówce?! -Wykrzyknęłam. Chłopak tylko potwierdził swoje słowa, kiwnięciem głowy. -Więc widzę, że mój Ni na białym koniu już na całe życie pozostanie głodnym rycerzem. -Wyszczerzyłam się.
-Oczywiście, że tak. N... -Chłopak miał coś jeszcze powiedzieć, ale rozdzwonił się mój telefon. Zmarszczyłam swoje brwi, po czym spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 10. Głośno westchnęłam, po czym wzrokiem odnalazłam telefon leżący na szafce nocnej, obok łóżka. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam połączenie.
-Tak słucham.
-Hej, tutaj Lucy. Ta z restauracji. -Na pierwsze słowa nie mogłam sobie przypomnieć osoby, jednak już po chwili ją sobie przypomniałam.
-Ach tak. Pamiętam.
-Masz może ochotę wybrać się na zakupy? Co powiesz na zwiedzanie Londynu? -Na jej propozycje szeroko się uśmiechnęłam.
-Jasne. Tylko powiedz gdzie i o której.
-Za półtora godziny przed tą restauracją, w której się spotkałyśmy? -Spojrzałam na brata, który uniósł jedną brew do góry.
-Dobrze. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia. -Odpowiedziała mi jeszcze dziewczyna, po czym się rozłączyłam. Wstałam na równe nogi.
-Gdzie idziesz? -Zapytał Niall, spoglądając na mnie.
-Za półtora godziny idę na spotkanie z dziewczyną, która będzie chodzić ze mną na zajęcia. -Blondyn uniósł kąciki ust do góry.
-Teraz żałuję, że ja wybrałem filologię angielską. -Wykrzywił usta w grymasie, jednak zaraz zastąpił go uśmiechem. -To się przygotuj, ja idę na dół. Pewnie pójdę do sklepu, może do tych wariatów pójdę.
-Idź i baw się dobrze. -Powiedziałam szukając czegoś w szafie.
-Nawzajem. -Chłopak cmoknął mnie jeszcze w policzek i wyszedł z pomieszczenia, a potem zszedł na parter domu.
~~~~~~~~~~~~~
HAPPY BIRHTDAY LIAM!
Nasz Liaś już dzisiaj kończy 21 lat. Jejku... ależ to szybko minęło... Przecież on dopiero śpiewał "Cry me a river" w X-factorze.. :' )
Tak poza tym to:
HEJ kochani Moi! Jak tam ostatnie :( Dni wakacji? :D
Więc tak rozdział miał być już wczoraj, ale cały dzień bawiłam się nowym telefonem xD (Jestem straszna, wiem) Co mogę Wam jeszcze powiedzieć? : ) Zapewne już Was dręczy pytanie kiedy następny rozdział. Myślę, że "next" pojawi się w niedzielę 7 września, ale to są tylko takie moje przypuszczenia. Dziękuję Wam za 8 komentarzy, choć pod poprzednim było 13 xD
Przy tym rozdziale też liczę na więcej niż 5 komentarzy xD
Rozdział sprawdzę jutro.
Łapcie ASKA xD
Możecie pytać się o sprawy dotyczące opowiadania xd
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Miłego czytania!
Do następnego!
Pierwsza! Baaaaaardzo fajny rozdział. Niall taki opiekuńczy aww! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńSuper! Nie sądziłam, że Ni na białym koniu jest taki opiekuńczy i tak się martwił o siostrę, że poszedł po Nią do domu obok xdd
OdpowiedzUsuńAle takie kochane rodzeństwo to skarb *.*
I jeszcze ten Lou zasypiający na stojąco hahahah nie mogłam z Jego pisków xdd I, że Zayn się nie obudził ten top musi mieć ciężki sen : ))
Nasz głodomorek zjadł wszystko xD Ale ten sen musiał być straszny skoro Horan przybiegł na ratunek : P
Serio, On i na filologię angielską? Nie widzę tego : > Ale kto wie : )))
Czekam, aż Ashley zaprzyjaźni się z Zayn'em i zbliży do Niego no i jak dowie się, że jest księżniczką i Jego przyszłą żoną ; **
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na next! *.*
od-przyjazni-domilosci.blogspot.com
you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com
Zapraszam! < 3
cud miód i malina :D czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCudowny *o*
OdpowiedzUsuńTak urooczo ♥
Wspaniały :D
Czekam na kolejny :))
Weny :3 /@skrobisia
wspaniały! ! <3
OdpowiedzUsuńLał czekam na next i zycze weny :****WeRa
OdpowiedzUsuńO boże, w życiu czegoś lepszego nie czytałam, życzę weny i szybkiego pojawienia się kolejnego posta oraz zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńhttp://poczatekkoniec1d.blogspot.com/